poniedziałek, 14 października 2013

Sto gorących słów, gdy na dworze mróz w niewyspaną noc, jeden koc. Solo moich ust #8

WŁĄCZ: Sylwia Grzeszczak - Sen o przyszłości

Gdzie rozsądek mówiąc o uczuciach? Gdzie on jest w momentach uniesienia kiedy jesteś bezgranicznie szczęśliwa? Szczęśliwa z nim. Gdzie tutaj moralność i zdrowy rozsądek? One próbują przekrzyczeć ogarniającą organizm euforię, ale są niczym w porównaniu do niej. Może to znak? Znak, że podjęłaś złą decyzję? Że z nim Ci lepiej. Bo z nim Ci lepiej teraz. Perspektywa przyszłości z nim wygląda gorzej, a może jednak nie? Może coś poszłoby inaczej niż w twojej głowie. Może jednak byłoby kolorowo? Przez Twoją głowę przemknęła ta optymistyczna wizja życia u boku siatkarza. Jak po treningu wraca do domu, wita Cię pocałunkiem. Później siedzicie razem w salonie przy lampce wina i opowiadacie o swoim dniu w pracy. Ale czy mogłoby być AŻ tak pięknie? Skądże.
Leżysz w Jego ramionach zataczając bliżej nie określone figury na tej umięśnionej klatce piersiowej. Podoba mu się to. Tobie również. Taki spokój i cisza. Tylko ty, on i błogość. W tym miejscu byliście jak w innym wymiarze, jak zamknięci w bańce mydlanej która dryfuje tysiące kilometrów od ziemi. Wasz własny wymiar. Własna bajka. Chciałaś czuć jego pocałunki na ciele do końca swoich dni, delikatność opuszek jego palców, kiedy gładzą Twoje policzki.
- Moja księżniczka ma ochotę na śniadanko? - zapytał opierając się o futrynę. Uniosłaś się na łokciach uśmiechając się delikatnie. W ułamku sekundy znalazł się obok Ciebie i wpił się w Twoje usta. Za chwili na chwilę pocałunek stawał się coraz ostrzejszy. Twoja głowa spoczywała na poduszce od on znajdował się nad Tobą. Delikatnie zsunął jedno ramiączko Twojej koszulki, została mu tylko druga, ale kiedy jego ręką zmierzała ku niej przerwałaś delikatnie go odsuwając.
- Wydaje mi się, że ktoś tu mówił coś o śniadaniu?! - zaśmiałaś się widząc jego zdezorientowany wyraz twarzy - Coś nie tak?
- Wiesz, że jesteś okropna? - podniósł się - rozpalasz mnie do granic możliwości i tak bezkarnie przerywasz - w odpowiedzi jedynie dostał cmoknięcie w powietrzu i Twój cichy chichot. Po chwili jednak zniknął z pokoju udając się do kuchni. Zarzuciłaś szlafrok na ramiona i podreptałaś za nim. Mężczyzna krzątający się w kuchni? Widok niezwykle rzadki ale jaki przyjemny. Nie chcąc być zauważoną oparłaś się o futrynę i przyglądałaś się jego ruchom. Przez myśl przemknęła Ci myśl, że chciałabyś raczyć swoje oczy takimi widokami znacznie częściej.
- Myślisz, że Cię nie słyszałem? - zaśmiał się po chwili nie przerywając krojenia pomidorów, aż podskoczyłaś.
- Taką miałam nadzieję - powoli podeszłaś do niego, a on odwrócił się w Twoją stronę. Zbliżył się żeby musnąć Twoje usta, ale byłaś sprytniejsza i robiąc unik w bok sięgnęłaś jednego z pokrojonych ogórków. Bartman tylko się zaśmiał.
Było tak błogo, pięknie.  
Mały stawek, pomost, koc, Ty i On i słońce chowające się z horyzontem. Chwila która mogłaby trwać wiecznie. Między wami jest coś. Coś czego nie potrafisz ująć w słowa. Czujesz się przy nim w pełni prawdziwa. Niczego nie udajesz. Jesteś wolna. Towarzyszyła wam cisza którą co jakiś czas przerywało kumkanie żab czy ćwierkanie ptaków. 
- Jak to będzie? – bałaś się tego pytania.
- Jak ty to sobie wyobrażasz? 
- Nie wiem, chciałbym mieć Cię blisko, ale nie chcę Ci niczego narzucać. Musisz wiedzieć jak powinno dalej wyglądać Twoje życie. Niczego przecież sobie nie obiecywaliśmy – jego głos był przepełniony żalem i smutkiem. 
Decyzja nie była prosta, ale jakaś musiała nastąpić. Skrzywdziłaś jednego i drugiego. Nie mogłaś zostać ani przy Zbyszku, ani wyjść za Mateusza. Wybierzesz trzecie drzwi. Wybrałaś trzecie drzwi. Z samego rana kiedy brunet jeszcze spał spakowałaś swoje rzeczy i wyjechałaś. Wyjechałaś zostawiając mu  białą kartkę papieru, list z wyjaśnieniem i jeden pocałunek na gorących ustach. Tak miało być dobrze, lepiej. Dla wszystkich. Rozdział „Zbyszek” został zamknięty, czas jeszcze zamknąć wszystko z Mateuszem. Ślub nie mógł się odbyć. Nie mogłaś żyć ze świadomością, że go oszukuje.  Potok łez ograniczał Ci widoczność, ale nie mogłaś ich pohamować. Same wypływały z Twoich oczu. Wiedziałaś, że to co robi jest dla Ciebie ciężkie, ale tak miało być lepiej. Miało.

Jeszcze ciężkie od snu powieki powoli starały się unieść. Czułeś niepokój. Nie było jej obok. Miejsce w łóżku było puste. Przeraził się i szybo udałeś się jej poszukać. Domek  był pusty, bez niej, jej rzeczy. Uciekła. Wróciłeś do sypialni i dopiero teraz dostrzegłeś złożona na pół kartkę papieru z Twoim imieniem na wierzchu. Złapałeś ją dłońmi i rozłożyłeś by przeczytać. 

Jeśli to czytasz to znaczy, że mnie z Tobą nie ma. Nie miej mi tego za złe, ale musiałam wyjechać. Tak będzie lepiej dla Ciebie i dla mnie. Za wiele osób już skrzywdziłam. Może robię to i teraz, ale z czasem znajdzie się ktoś inny w Twoim życiu. Ja znikn. Taką podjęłam decyzję. Popełniłam wiele błędów, błędów których nie można już naprawić. Zacznijmy swoje życia od nowa, z czystą kartką, pustym kontem. Chciałam się z Tobą w tym liście pożegnać. Nie gwarantuję, że już nigdy się nie spotkamy, bo to nie realne, ale przynajmniej w najbliższym czasie nie będzie mnie. Zrozumiem jeśli mnie znienawidzisz. Masz do tego pełne prawo. Rozumiem.
Zapomnij o mnie, po prostu wymaż z pamięci.


Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest…
Twoja Lena. 

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. 

Byłeś zły. Rozumiałeś. Emocje rozrywały cię na wszystkie strony. Ich różnorodność kłębiła się w Twoim wnętrzu pragnąc się uwolnić. Chciałeś wybuchnąć. Takim sposobem szklany wazon rozbił się na tysiące kawałeczków. Prawda była taka, że bałeś się powiedzieć jej o prawdziwości i mocy Twoich uczuć i jej ucieczka była Twoją winą. Nie próbowałaś powiedzieć, że uwielbiasz kiedy jest radosna, ale i kiedy się złości. Nie powiedziałeś, że to ona pokazała Ci świat w którym funkcjonują uczucia, że jest czułość opiekuńczość, bezpieczeństwo, które chciałeś jej dać i zaufanie, którym już ja obdarowałeś. To przy niej poczułeś, że działają inne uczucia niż pożądanie i czysta seksualna żądza, jaka wypełniała Twoje życie wcześniej. 

Siedzisz przy barze jednego z rzeszowskich klubów wypijając kolejnego drinka, zgubiłeś już rachubę ile ich było, i odrzucasz zaloty każdej napalonej kobiety. Chciałeś zabić swój aktualny stan wszelkiego rodzaju trunkami. Nie było późno. Dochodziła 22, a Ty czułeś, że już dość. Czas wracać do domu. Ledwo trzymając się na nogach opuściłeś lokal.  Udało Ci się złapać taksówkę i pod blokiem znalazłeś się bardzo szybko. 
- O widzę że się zabalowało – usłyszałeś za sobą wchodząc na klatkę. Przystanąłeś i odwróciłeś się do tyłu chcąc dowiedzieć się kto tak bardzo interesuje się Twoimi poczynaniami. Widząc sylwetkę Jankowiaka obudziła się w Tobie złość. Ta pieprzona agresja, która długo  u Ciebie nie gościła – Chyba nie jesteś w humorze – miał bardzo dobry nastrój. Cały czas się uśmiechał, co jeszcze bardziej Cię podburzało – co jest stary? – klepnął Cię w plecy, kiedy byliście na waszym piętrze. 
- Nie Twoja pieprzona sprawa – burknąłeś. 
- Ey wiem, że macie z Leną na pieńku, ale myślałem, że się lubimy – stanął przed Tobą blokując Ci drogę – może i masz jakieś problemy ale to nie powód by być opryskliwym.
-Wiesz co koleś powiem Ci jedno – zatrzymałeś się chwilę patrząc na jego twarz, był zupełnie nie świadomy zdania jakie za chwilę usłyszy z Twoich ust - Pieprzyłem Twoja narzeczoną i było zajebiście! – i wtedy zobaczyłeś ją w drzwiach. 
- Zbyszek! – usłyszałeś tylko jej krzyk, ale nie obchodziło Cię to. Odwróciłeś się na pięcie i zniknąłeś za drzwiami swojego mieszkania. Dopiero teraz dotarło do Ciebie co zrobiłeś. A może to  dobrze? Może.


ASK

Licealne wspomnienie/Anioł Smutku/Nocne polaczenieNawet śmierć nas nie rozłączy

14 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. No i kłamstwom stało się za dość. Jeszcze nie mogę jakoś otrząsnąć się po końcówce, ale zacznijmy od początku.
      Pięsne, słodkie chwile tylko we dwoje. Sielankowe życie u bloku siatkarza, z którym jest jej jak w raju. Wspólne wieczory, noce i poranki. Wspólne śniadania, rozmowy. A tu nagle ktoś puka do ich drzwi. Rzeczywistość. Za nic w świecie nie chcą jej wpuścić, a jednak ona się odważyła. Pozostawiając kilka zdań wyjaśnień wyszła razem z nią z życia atakującego. Ale czy zrobiła dobrze wie tylko ona. Nie wybiera Zbyszka. Odtrąca też swojego narzeczonego. A to wszystko dlatego, że chce ich szczęścia. Ale przecież ona rani w tym wypadku już dwie osoby a nie, jakby było w przypadku wyboru któregoś z tych panów, jedną. Czy mogłoby być inaczej? Oczywiście, że tak. A może nie? Sytuacja w jakiej znalazła się nasza Lenka jest okrutna dla niej i dla jej bliskich. No bo przecież bratem jej przyjaciółki jest własnie atakujący. Czy ona wyobraża sobie, że za każdym razem kiedy się spotkają będzie pogłębiać jego dziurę w sercu? Czy zdaje sobie sprawę, że z każdym ich spojrzeniem będzie cierpiał coraz bardziej? Zapomnij o mnie. Czy da się zapomnieć o osobie, która wniosła tak dużo życia i barw w jego szare życie przepełnione tylko szarą mazią niepowodzeń? Czy można zapomnieć o osobie, którą się nadzwyczajnie w świecie pokochało i nie widzi się bez niej swojego jestestwa? Otóż nie, i Bartman też tego nie zrobi. nie zapomni. Nie potrafi. Nie może. Nie chce.
      No to teraz przejdźmy do końcówki. Zastanawia mnie jedna rzecz. Wiadomo, że Zbyszek nie wiele myślał podczas tego "wyznania". No bo jak on mógł się czuć? Przecież on myśli, że ona odeszła do niego. Myśli, że kobieta którą kocha wybrała życie z mężczyzną, który teraz z nim rozmawia. A przecież to wszystko dlatego, że Lena zostawiła go bez krzty wyjaśnień.
      No i jedyne pytanie które mi się nasuwa na język to, czy Mateusz już o wszystkim czasem nie wiedział?

      No to się rozpisałam.
      Całuję! <3

      Usuń
  2. zawsze przerywasz w najlepszych momentach ;d nie lubie tego ;d ciekawe co Lena na wyznanie Zbyszka do Jankowiaka ;d czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No i wszystko wyszło. Dobrze czy źle? Ja jestem zdania chyba, że dobrze. Zero kłamstw, wszystko wyszło, chociaż i tak by się to na pewno stało w najbliższym czasie. C.d Leny z jednej strony dobrze zrobiła, z drugiej źle. Dobra strona to taka, że nikogo nie oszukuje już, że wybrała, ale z drugiej źle, bo powinna jak już coś to raczej zrobić to szybciej, i nie męczyć się, i nie powinna tak dawać nadzieję któremuś, szczególnie Zbyszkowi, tak jak to robiła swoim zachowaniem. Ale cóż, wyszło jak wyszło, myślę że Misiu na pewno nie będzie zadowolony po tym co się stało, i będzie obwiniał wszystkich dookoła. A i Lena powinna też wyjaśnić trochę Mateuszowi, bo zostawiać go bez słowa wyjaśnienia i uciec, nie jest najlepszym rozwiązaniem.
    całuję :*

    / btw. zapraszam na nowego bloga, Parodi & Kubiaczek w rolach głównych :) three-other-worlds.blogspot.com :*

    OdpowiedzUsuń
  4. jak zawsze przerywasz we wspaniałym momencie :3
    Ale Zbyszek namieszał..
    Ale jak wiadomo nie mogło być pięknie ;p
    czekam na następny <333

    OdpowiedzUsuń
  5. Może to dobrze, że wybiera trzecie wyjście. Pytanie tylko po co?? Takim zachowaniem rozbija życie Zbyszkowi, Mateuszowi i sobie. Krzywdzi 3 osoby, a mogłaby uszczęśliwić dwie. Troszkę egoizmu nie jest zbrodnią. Mateusz dał by sobie radę, bo i tak dużo czasu spędzali bez siebie i dlatego ten związek zakończył się tak jak się zakończył.
    Lena złapała Zbyszka na wykroku, gdy przeżywał ciężkie chwile w życiu zawodowym. Pomgła mu ułożyć sobie w glowie parę rzeczy, a potem to wszystko rozwaliła i obudziła skurczybyka, który przez chwilę czerpał przyjemność ze sprowadzenia jej narzeczonego na ziemię. Mam nadzieję, że Lena jeszcze pójdzie pol rzum do głowy!

    OdpowiedzUsuń
  6. A było tak pięknie...
    Kolorowo, słodko i przyjemnie, a tu nagle ten wybór Leny, że musi wszystko skończyć i wybrać trzecie wyjście... Przecież nikt tej trójki nie będzie teraz szczęśliwy. Mati powinien zrozumieć, że uczucie Lenki do niego się wypaliło i że teraz ma prawo, żeby być na prawdę szczęśliwą kobietą.
    Zbyszek nie powinien za to wyciągać takich wniosków, że Lenka mogła wrócić do narzeczonego... Ale jednak ja go usprawiedliwiam, bo przecież on się na prawdę zakochał.
    Smutno mi... I jeszcze pojawianie się Leny w drzwiach, kiedy akurat na korytarzu był Zbyszek... To raczej nic dobrego na przyszłość nie wróży :(
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj Zibi, Zibi Lenka się wkurzy... Chociaż też cię rozumiem.... Rozdział genialny jestem ciekawa jak to dalej się potoczy...

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja tam rozumiem Bartmana, nie dziwie się, że puściły mu nerwy, też bym była na jego miejscu solidnie wkurzona :P
    Lena ma prawo być zagubiona, ale kurczę, dlaczego od razu wyjechała. Ucieczka nigdy nie rozwiązuje problemów. A teraz gdy Zibi powiedział jej narzeczonemu prawdę będzie ciekawie.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo się cieszę że Lena podjęła najmądrzejszą z dotychczasowych decyzji. W końcu można by rzec, zaczęła zachowywać się jak dorosła i w pełni świadoma osoba.
    Szkoda, że zdecydowała się na to w momencie, gdy już obaj panowie nie widzą poza nią świata i trochę się pozmieniało w życiu całej trójki.
    Nie podoba mi się zachowanie Zbyszka. Skoro mówił że uszanuje każdą decyzję Leny, to dlaczego znowu się wmieszał? Nie zachował się jak prawdziwy facet tylko miękka dupa, zwyczajnie stchórzył, bo sądził że Lena wyjdzie za Mateusza. Szkoda że nie wie jak bardzo się pomylił...
    Ściskam i zapraszam również do siebie na nowe rozdziały Savaniego :)
    S.

    OdpowiedzUsuń
  10. O mój Boże. Kłamstwo ma krótkie nogi, prędzej czy później wydałoby się, ale... no własnie, nie ma żadnego ale. Zatkała mnie postawa Bartmana. Myślałam, ze nawet gdy jest cholernie napity, to powstrzyma się i będzie trzymał język za zębami. Jednak się myliłam, jego uczucia są mega silne. Szkoda, tylko że nie powiedział jej to wprost, może wtedy utwierdził by ją w przekonaniu, ze będą szczęśliwi, że to miłość na zawsze ? A tak po prostu odstąpił jej drogi, na życzenie. Lena nie postąpiła wcale dobrze. Chyba mogła się domyślać, iż więcej namiesza niż zrobi lepiej. Rozzłości Bartmana i tylko go gorzej zrani, niż by wzięła ten pierdzielony ślub z Mateuszem.Ale w sumie nie ma jej nie mieć za co złe. Dziewczyna się pogubiła, ja też bym to uczyniła.. Dwa odrębne światy, a pomiędzy nimi ona. Mieszanka. Tak ona jest taką mieszanką. I teraz który raj wybrać ? Ten na przyszłość - Jankowskiego czy teraźniejszy - Bartmana ? Bardzo trudny wybór.

    Nie mogę się doczekać kolejnego wpisu i cieszę się, ze będzie ich odrobinę więcej ! Bo jak już kiedyś pisałam, uwielbiam czytać te opowiadanie :*

    Buziaki, bezduszna ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Trafiłam tu dzisiaj, nadrobiłam wszystko i nie żałuję;) Szkoda, że Zibi nie powiedział że ją kocha bo może wszystko by się ułożyło, a tak... Jednak mam jeszcze nadzieję, że będą szczęśliwi razem;)
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń

Liczby